Święty Mikołaj kojarzy się wszystkim z brzuchatym staruszkiem, w czerwonym stroju i czapce z pomponem, z długą białą brodą i workiem pełnym prezentów. Jeździ na wielkich saniach, ciągniętych przez zaprzęg reniferów. Taki wizerunek św. Mikołaja wykreowały nam media i napędzająca je kultura konsumpcyjna.
A jaka jest prawdziwa historia św. Mikołaja?
Postać Św. Mikołaja sięga przełomu III/IV wieku n.e. Ok. 270 roku przyszedł on na świat w miasteczku Patara. Chłopiec wychowywał się w Mirze i pochodził z bardzo zamożnej rodziny. Od najmłodszych lat odznaczał się niebywałą troskliwością wobec bliźnich. Legenda głosi, że po śmierci rodziców otrzymał dość pokaźny majątek, który chętnie rozdzielił wśród schorowanych i potrzebujących. W ten sposób zaskarbił sobie serca mieszkańców, którzy mianowali go później biskupem Miry.
O Mikołaju krąży wiele legend. Jedna z nich opowiada, że Święty przyczynił się do uwolnienia trzech niesłusznie uwięzionych i skazanych na śmierć żołnierzy, którzy rzekomo mieli obrabować miasto. Biskup udowodnił niewinność mężczyzn i zostali oni oczyszczeni z zarzutów.
Biskupowi Miry przypisuje się również pomoc jednemu z obywateli Patary, który z powodu biedy nie mógł wydać swoich córek za mąż. Źródła donoszą, że ojciec chciał sprzedać z tego powodu córki do domu publicznego. Gdy Mikołaj dowiedział się o tym, postanowił pomóc nędzarzowi i ustrzec kobiety od złego losu. Nocą znalazł się pod domem mężczyzny i podrzucił przez okno oraz komin trzy sakiewki z pieniędzmi. Wpadły one do pończoch i trzewiczków, które owe córki umieściły przy kominku dla wysuszenia. Stąd w niektórych krajach panuje zwyczaj wystawiania przy nim bucików lub skarpet na prezenty.
W naszej szkole mikołajki obchodzimy tradycyjnie 6 grudnia. Każdy uczeń, który w tym dniu będzie miał na sobie coś czerwonego, będzie miał pancerz ochronny – nie będzie pytany i będzie zwolniony z niezapowiedzianej kartkówki.
Z okazji tego święta niektóre klasy zaplanowały wyjazdy mikołajkowe, a inne zafundowały sobie drobne upominki.
MATEUSZ SADOWSKI